"Rozmowy z MegaBabkami" to nowa seria shortów, czyli wywiadów z ekstra kobietami. Jeśli szukasz inspiracji, jeśli szukasz mocy do działania, jeśli szukasz pomysłu na siebie - to jest seria dla Ciebie! Dziś mamy dla Was nie tylko filmik, ale i rozmowę - z Aleksandrą Wilczurą, prezeską Stowarzyszenia Cukunft.1. Jako Polka-Żydówka, jakie były Twoje doświadczenia dorastając w Polsce? Czy spotkałaś się z jakimiś formami dyskryminacji, a może wręcz przeciwnie? W latach 80tych wszyscy obywatele polscy byli tacy sami. O Żydach raczej nic się wtedy nie mówiło. Był to swoisty temat tabu, który najlepiej było unikać. W książkach do historii mimochodem wspominano, że w czasie II wojny światowej oprócz Polaków ginęły także inne narodowości, m.in. Żydzi i Romowe, ale nic poza tym. Dopiero w połowie lat 90tych sytuacja uległa diametralnej zmianie. Moi koledzy i koleżanki otwarcie zaczęli si przyznawać do swoich ukraińskich, białoruskich, niemieckich, chorwackich, czy żydowskich korzeni. To było niesamowite odkrycie. Nagle z homogenicznych polskich klas szkolnych wyłaniała się raczkująca wielokulturowość. Z dyskryminacją, specyficzną formą antysemityzmu, filosemityzmu i tzw. kluczem etnicznym spotkałam się dopiero na studiach w Krakowie. Tam dopiero zderzyłam się z przeróżnymi stereotypami na temat Żydów, na mój własny temat. Tam po raz pierwszy gorzko odczułam, co to naprawdę oznacza być Żydówką, otrzymywać anonimy i dwuznaczne pogróżki od kolegów ze studiów. Wtedy też zrozumiałam, że mimowolnie jestem reprezentantką pewnych obcych mi idei i wyobrażeń na mój temat, zbiorowych doświadczeń i historii, z którymi trzeba nauczyć się żyć. 2. Jaką rolę mają kobiety w judaizmie? Czy masz może swoje żydowskie kobiecie inspiracje, MegaBabki? Judaizm jest religią paternalistyczną, w której przywództwo piastują mężczyźni, starsi, rabini. Kobiety pełnią role pomocnicze, drugorzędne. Ich pozycja w społeczeństwie warunkowana jest ilością posiadanego potomstwa, męża, ojca lub braci. Ich rola w zasadzie ogranicza się do rodzenia dzieci, przygotowania posiłków, pieczenia chałek, błogosławienia świec szabatowych, dbania o cnijut, czyli skromność i powściągliwość oraz o przestrzeganie praw Nidda, czyli oddalenia w okresie rytualnej nieczystości. Według judaizmu edukacja nie jest kobietom potrzebna, gdyż podobno mają się rodzić już z pełną wiedzą. Biblia hebrajska jest pełna żydowskich bohaterek , jednak zawsze są one uległymi żonami i córkami słuchającymi pokornie ojców, braci, mężów lub kuzynów, których często ratują z życiowej opresji. Biblijne super-bohaterki jak królowa Ester (hebr. ukryta), czy prorokini Dewora (hebr. pszczoła) są owiane nimbem tajemnicy. Na kim więc żydowskie kobiety mogłyby się realnie przez wieki wzorować? Moimi własnymi żydowskimi kobiecymi inspiracjami, takimi Mega Babkami, do których często się odwołuje to Róża Luksemburg, Hannah Arendt, Golda Meir i Judith Butler. Każda z nich była lub jest fenomenalną wizjonerką, aktywistką, otwarcie walczące w obronie swoich poglądów mimo silnych nacisków, stygmatyzacji i wykluczeniu. 3. Czy mogłabyś opowiedzieć coś o społeczności żydowskiej w Polsce? Czy ty, mieszkając we Wrocławiu, znasz np. Żydów z Warszawy czy innych miejscowości?
Według ostatniego spisu powszechnego, w Polsce mieszka 8 tys. osób deklarujących pochodzenie żydowskie. Skąd się wzięła taka właśnie liczba dokładnie nie wiemy, gdyż według statystyk prowadzonych przez wszystkie organizacje żydowskie w Polsce mieszka około 2-2,5 tys. Żydów skupionych wokół gmin wyznaniowych żydowskich lub oddziałów Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce. Najwięcej Żydów mieszka oczywiście w Warszawie, ponad 1,200 osób. W pozostałych gminach około: 260 we Wrocławiu, Krakowie 180, a w Katowicach, Łodzi, Poznaniu, Gdańsku, Lublinie i Szczecinie około 40-100 osób, czyli znacznie mniej, niż wspomniane 8 tys. Jest to pewnego rodzaju polski fenomen, gdyż w Polsce Żydów określa się mianem ludzi instytucjonalnych, tj. żeby funkcjonować jako Żydzi jesteśmy zmuszeni do zrzeszania się w różnych instytucjach żydowskich umożliwiających zakup koszernych produktów, pochówek na cmentarzu żydowskim itd. Życie żydowskie nie może istnieć bez społeczności. Ta społeczność, która jest aktywna żydowska spotyka się często na różnego rodzaju wyjazdach określanych mianem szabatonów, czyli seminariów połączonych z szabatem. Dzięki nim bardzo dobrze się znamy, mimo że pochodzimy z bardzo oddalonych od siebie społeczności. Wielu z nas od dziecka brało udział w żydowskich koloniach i obozach dla dzieci i młodzieży lub wczasach rodzinnych. Raz do doku odbywa się Limud, czyli intensywny szabaton edukcyjno-kulturalny organizowany przez JDC, na który zjeżdżają niemal wszyscy Żydzi z całej Polski. Wszyscy stanowimy dla siebie jedną wielką rodzinę – pełną dalekich kuzynów i kuzynek, ciotek i wujków, a przede wszystkim niezliczoną ilością żydowskich dziadków. 4. Czy mogłabyś wytłumaczyć, co to jest antysemityzm bez Żydów? I w ogóle, jak się ma antysemityzm w Polsce? Jakie są jego przyczyny? Antysemityzm bez Żydów jest polskim fenomenem, gdyż w państwie, w którym społeczność żydowska stanowi 8 tys. osób, a de facto 2 tys., trudno mówić o niechęci do realnie istniejącej grupy. Przeważająca większość dzisiejszych antysemitów nigdy nie wiedziała Żydów i nigdy nie miała z nimi kontaktu. Swoje wyobrażenia na ich temat czerpie przede wszystkim z mediów, które głoszą, że Żydzi są wszędzie, rządzą światem, rynkami finansowymi i polityką. Taka narracja medialna wzbudza uprzedzenia i niechęć do wirtualnego wroga, które z kolei dają swój wyraz w agresywnym języku, czy spaleniu kukły Żyda na rynku we Wrocławiu. Antysemityzm polski bez Żydów jest zakorzeniony w języku polskich, powierzeniach, przysłowiach i aforyzmach, w kulturze żydowskiej – literaturze, sztuce i filmie oraz religii ludowej. Obraz Żyda jest w nim ponad czasowy i w żaden sposób nie ulega zmianie. Żyd – musi mieć pejsy, chałat i być religijny. Ten stereotypowy wizerunek Żyda powielają nawet edukacyjne programy antydyskryminacyjne przeciwdziałające antysemityzmowi. A szkoda, bo tylko mniej niż 10% całej populacji żydowskiej na świecie stanowią Żydzi religijni. 90% Żydów to osoby świeckie, niczym nie różniące się ani wyglądem, ani zachowaniem od nieżydowskich sąsiadów. Żydzi świeccy pozostają w tzw. szarej strefie. Często też mogą usłyszeć, że nie są „prawdziwymi Żydami, bo na nich „nie wyglądają”.
0 Komentarze
Agnieszka Frankowska to współtwórczyni Dobrej Kawiarni – niesamowitego miejsca tworzonego wraz z osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Spotkałyśmy się, by trochę porozmawiać o tej pracy, o szkolnych doświadczeniach i marzeniach nastolatki...MamyGłos: Opowiedz nam trochę o swoim dziecięcym i nastoletnim życiu. Jaka byłaś jako nastolatka? Agnieszka Frankowska: Nie chwaląc się - wszechstronnie uzdolniona (śmiech). Wykazywałam uzdolnienia plastyczne, działałam też społecznie. Angażowałam swoje rówieśniczki i rówieśników w działania związane z ekologią. Organizowałam konkursy plastyczne i sama brałam w nich udział. No, ale niestety nie mogę powiedzieć, żebym była wspierana przez rodziców, dla nich nie było to taką wartością, jak dla mnie. Do 7 roku życia nie zdawałam sobie sprawy, że jestem trochę inna - że mam jedno oko takie, drugie takie, że jestem grubsza od innych dzieci. Wtedy czułam się dobrze ze sobą, dopiero jak poszłam do szkoły, to się zaczęło - porównywanie z rówieśnikami, rywalizacja… No więc moi rodzice też tak uważali, że ja jestem trochę inna, trochę grubsza i że nikogo sobie nie znajdę. Nie sądzili, że sobie poradzę w życiu i że się „dobrze ustawię”. Nie jestem aż taka stara, bo mam 44 lata, ale pochodzę ze wsi. Tam jeszcze do teraz funkcjonuje taki stereotyp jeśli chodzi o kobiety, że bez mężczyzny, który się mną zaopiekuje, to ja sobie nie dam rady. A ja zawsze wykazywałam dużą samodzielność. Moje marzenia były zawsze takie, że chcę robić coś dobrego - dla ludzi. Chciałam być profesorką. Kobieta posiadająca jakiś tytuł naukowy, kojarzyła mi się z niezależnością. Tak to wspominam - trochę jako zmagania ze sobą i właśnie z rodzicami, rówieśnikami, nauczycielami... No, nie miałam dużo wsparcia, nie czułam się jakkolwiek doceniona. MG: Czy w tym czasie doświadczałaś dyskryminacji, przytyków ze strony nauczycieli również ze względu na płeć? AF: Jeśli o to chodzi, to wszystko zaczęło się w liceum. W szkole to chłopcy byli faworyzowani - chętniej wciągani w dialog, chętniej z nimi dyskutowano, dziewczyny surowiej oceniano. Liceum to czas, gdy dziewczyny zaczynają wyrażać siebie poprzez ubiór, fryzurę, makijaż. „A, taka gwiazda z ciebie, tak się wymalowałaś, ubrałaś, a tu pusto w głowie” – a właśnie tego typu komentarze często słyszałyśmy stojąc przy tablicy. W stosunku do chłopaków takie sytuacje nie miały miejsca. Ja najbardziej odczuwałam to podczas lekcji matematyki. Nauczycielka więcej czasu poświęcała chłopakom, rozmawiała z nimi, nie oceniała ich, a ja po prostu miałam taki olbrzymi lęk przed ośmieszaniem – tym, że zostanę znowu wyciągnięta na środek i znów usłyszę „o, gwiazda stoi i nic nie wie”. To był dla mnie trudny czas. MG: Takie sytuacje wciąż mają miejsce w szkołach. AF: To są bardzo mocne wspomnienia i długo, długo pozostają koszmarami i śnią się po nocach. Teraz na szczęście już nie. Ale przez długie lata budowały poczucie niższej wartości. MG: Miałaś wtedy jakieś rzeczy, które dawały Tobie siłę, żeby jednak przetrwać ten taki trudny okres, żeby osiągnąć to, o czym marzyłaś? AF: Liceum wspominam bardzo źle, jako bardzo ciężki okres. Nie potrafiłam się odnaleźć w żadnej grupie, a jednak chciałam zwrócić na siebie uwagę, być akceptowaną. W szkole nie mogłam znaleźć punktu zaczepienia, bardziej zajmowały mnie rzeczy pozaszkolne. Czyli np. udział w chórze, rysowanie, pisanie. Jednak nie było to ani widoczne, ani doceniane. Nie wracam jakoś do tych czasów zbyt chętnie. W liceum byłam bardzo mocno stłamszona. Nie mogłam rozwinąć skrzydeł, jedynie wolontariat sprawiał, że czułam się spełniona. MG: Mówiłaś o tym, że czułaś się dyskryminowana, bo jesteś kobietą a pod koniec lat 90-tych współtworzyłaś poznańskie Stowarzyszenie Kobiet Konsola. Czy te doświadczenia z liceum zainspirowały twoje działania? Po maturze nie udało mi się dostać na żadne studia. Mimo tego zaczęłam jeździć do Poznania na zajęcia plastyczne. Poznawałam miasto i budowałam swoją tożsamość. Właśnie wtedy spotkałam dziewczyny, które założyły Konsolę. Wtedy poczułam, że mam jakiś cel, że właśnie o to chodzi. I zaczęłam zdobywać świat, jako osoba, jako kobieta. Chcę, żeby nie było podziałów, wykluczeń ze względu na inność, na poglądy, na postawy… Taka utopia, prawda? Ale małymi krokami, każdy może coś zrobić. MG: Lata 90-te to był taki czas w Polsce, kiedy niezbyt dużo mówiło się o prawach kobiet, a przynajmniej w porównaniu do tego, co jest dzisiaj. Jakie działania wtedy podejmowałyście?
AF: Ja akurat trafiłam na fajne kobiety, które w temacie się orientowały. To był taki początek - przede wszystkim działania edukacyjne, konferencje, a najważniejsze były spotkania wśród kobiet, dziewczyn. Myślę, że teraz jest lepiej – licealistki słyszą słowo „feminizm”. Jak byłam w liceum, to w ogóle nie miałam o tym pojęcia. Wtedy mówienie o sobie, że jestem feministką, to było duże wyzwanie, taki właściwie coming out, wystawianie się na ocenę. MG: No tak, a dziś w podręcznikach mamy temat o emancypacji kobiet. AF: To jest bardzo ważne, żeby w książkach, w edukacji, istniała historia kobiet. Dziewczynki powinny mieć silne, kobiece wzorce, a nie być tylko osadzane w roli księżniczek, od których nic nie zależy. Nigdzie nie jest napisane, że dziewczyna może być kimś, kto zmienia świat, kto coś zdobywa, czymś kieruje. MG: Bohaterka jest albo zła, bo zdradza, albo dobra, bo całuje stopy swojego mężczyzny… Opowiedz nam teraz o tym, jak zaczęłaś pracę w terapii zajęciowej. AF: Po wielu perturbacjach, zachorowałam na depresję. Osiem miesięcy nie wychodziłam z domu, leżałam w łóżku i nikt nie potrafił mi pomóc, wszędzie słyszałam: „weź się w garść”, a ja po prostu nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Uświadomiłam sobie wtedy, że to, co mi sprawia radość, to jest robienie czegoś dobrego dla innych. To było moim powołaniem, misją i zaczęłam się tym interesować - co mogę zrobić, jaką szkołę skończyć, żeby pomagać innym. Skończyłam szkołę pracowników socjalnych. Prowadziłam zajęcia z osobami z niepełnosprawnością i wtedy zdecydowałam się, że chcę to właśnie robić. MG: A możesz nam coś powiedzieć o sytuacji osób z niepełnosprawnością? AF: To bardzo szeroki temat. Są to osoby, które mają bardzo utrudnioną możliwość mówienia własnym, pełnym głosem. Potrzeba wyrównywania szans, żeby pozwolić im zaistnieć w naszej rzeczywistości i też takiego przyzwolenia całego społeczeństwa. Mamy masę różnych szkoleń – zawodowych czy dotyczących asertywności, ale w ogóle nie pozwalamy im tego wykorzystywać i się realizować. Cały system trzeba by zmienić, a właściwie budować od podstaw. Osoby z niepełnosprawnościami są wykluczane społecznie. Funkcjonujemy na dużych podziałach – ze względu na płeć, wiek, czy właśnie niepełnosprawność. MG: Ze względu na wszystko. AF: Tak, na wszystko. Ale to zaczyna się zmieniać. To może być wygodne, ale generuje coraz więcej przeszkód. Ludzie mają już dosyć podziałów - nie chcą w sobie budować lęków przed innymi, tylko mają w sobie potrzebę, żeby dopełniać się wzajemnie, bo każdy ma coś, żeby dać drugiej osobie. MG: W takim razie, czego sobie teraz życzysz na przyszłość i jakie masz plany, również w związku z Dobrą Kawiarnią? AF: Życzę sobie dużej niezależności na wszystkich płaszczyznach, przede wszystkim na tej płaszczyźnie ekonomicznej, bo to bardzo determinuje rozwój. No i chciałabym, żeby Kawiarnia się rozwijała, żeby ten system związany z osobami z niepełnosprawnościami się zmieniał, żeby był bardziej otwarty na potrzeby tych osób, nie tylko na wygodę opiekunów. Chcę, żeby nie było takich podziałów, wykluczeń ze względu na inność, na poglądy, na postawy… Taka utopia, prawda? Ale małymi krokami, każdy może coś zrobić, jeśli będzie się starał. No i żeby kobiety się trzymały razem i się dowartościowywały. Bo to jest potrzebne, żeby moc poczuć w sobie. To chyba wszystko. |
Autorami bloga jesteście Wy!Też chcesz coś dla nas napisać? Odezwij się na [email protected] Kategorie
Wszystkie
Archiwa
Maj 2017
|