...czyli milczenie na przestrzeni epok
Literatura jest wyznacznikiem dziejów, bowiem to dzięki niej kreuje i utrwala się w historii obraz czasów, które są w niej opisywane. Z średniowiecznych podań znamy legendy o bohaterskich rycerzach i królach, renesansowe pieśni sławią biesiady, a sonety ukazują przez przyrodę ogromy uczuć, barok przyniósł nam pulchne i nabrzmiałe od moralizmów dramaty, oświecenie rzuciło blask na wspaniałe odkrycia i kult nauki. Autorami i bohaterami wszystkich najwybitniejszych utworów, byli oczywiście mężczyźni. Kobiety pojawiały się mgliście na cienkich stroniczkach, zawsze w cieniu, zawsze jako rzecz akurat kompilująca się w dany opis. Kim były kobiety w utworach? Służkami, matkami, żonami. Wyśmiewane, pomijane, kreowane na jędze, wiedźmę, albo dobrą posłuszną żonę. Nigdy nie były podmiotem, żadnej opowieści czy historii. Znacie jakąś balladę o wielkiej kobiecie? Wiersz ją wysławiający? Kobieta zawsze była dodatkiem, elementem obrazu, częścią otoczenia. Głupia, nieszczęśliwe zakochana, wierna, podła, zawsze piękna i stęskniona, idealna, efemeryczna szara. Obraz ten zmieniła dopiero w epoce romantyzmu Emily Jane Brontë w „Wichrowych wzgórzach” . Ukazała kobietę w centrum akcji. Główna bohaterka była wreszcie osobą z krwi i kości. Kobieta była motorem akcji. Miała głos, była wyrazista. Stała się przedmiotem w literaturze, nie jedynie podmiotem, cieniem na stronach literatury opanowanej przez mężczyzn. Minęły cztery epoki zanim głos kobiety zaczął być słyszany. Teraz mamy głos. Bądźmy słyszalne i usłyszane. Bądźmy zawsze kreatorkami, autorkami, głównymi bohaterkami naszych własnej historii. MAMY GŁOS i wiele do opowiedzenia…! //Aleksandra Sobiech
0 Komentarze
Odpowiedz |
Autorami bloga jesteście Wy!Też chcesz coś dla nas napisać? Odezwij się na [email protected] Kategorie
Wszystkie
Archiwa
Maj 2017
|