Dużo mnie kosztowała pierwsza wizyta u psychologa. Nie pieniędzy – bo poszłam na terapię za friko (tak, są takie), ale raczej wysiłku i stresu. No bo co – tak się po prostu otworzyć przed obcą babą? I co ona mi powie? Każe mi narysować drzewo i tym zmieni mi cały świat? Poza tym, nie za bardzo byłam pewna, czy mój problem był ważny, nie chciałam, żeby mnie oceniała, że jestem takim mięczakiem, bo przecież nikt mnie w domu nie tłukł, a jednak ciągle płakałam. No i nie wiedziałam, czemu płakałam, więc skąd ona może wiedzieć.
NO TO TERAZ MOGĘ POWIEDZIEĆ Z ULGĄ – każdemu polecam wizytę u psychologa. Dlaczego? Dlatego, że żyjemy w bardzo stresującym świecie – wszystko pędzi, ogromne oczekiwania, więc stres, ale wygląda na to, że ten stres czuję tylko ja, bo na fejsie wszyscy uśmiechnięci i w ogóle życie innych wydaje się ekstra. No więc nie: fejs to fejk. Dlatego, że jeśli nas boli głowa to weźmiemy tabletkę, jeśli boli ząb to pójdziemy do lekarza, ale jeśli boli nas psychika? Niektórzy pójdą do rodziny lub do księdza – ale są sprawy, o których może się z nimi nie da porozmawiać i też są takie bolączki, których oni mogą nie rozwiązać. Dobry psycholog to specjalista, który pomoże Ci: nazwać to, co się dzieje lub zdarzyło, kontrolować twoje emocje i myśli, nauczyć Cię radzić sobie z tym, co Cię uwiera. Dlatego, że jęsli coś nas uwiera, możliwe, że samo nie minie – może na chwilę zniknie, ale jak wróci, to na potęgę i rozłoży nas na łopatki. Moja koleżanka „po prostu” ciągle podejrzewała, że jej chłopak ją zostawi i rozwinęło się to do takiego stopnia, że sprawdzała jego wiadomości i podsłuchiwała jego rozmowy i faktycznie ją zostawił. Zebrała się na wizytę u psychologa i na terapię i okazało się, że ten sam problem powodował i inne bolączki u niej – niemożność zaufania przyjaciołom, brak wiary w dobrą przyszłość itd. Po prostu – coś cię gniecie, coś nie gra, warto się tym zająć. Nie musisz od razu iść na terapię – czasem jedno spotkanie wiele Ci ułoży w głowie. A jeśli nie jesteś pewna, czy to, co Ci się dzieje jest warte zachodu – skorzystaj z darmowych anonimowych porad psychologicznych! Od tego one są, od tego są one! Jak takie spotkanie wygląda? Nie wiem, moje wyglądało tak: przyszłam i udawałam, że jestem silna i nic mnie nie obchodzi. Psycholog zapytała mnie, czemu przyszłam, a ja się rozryczałam i powiedziałam, że nie wiem. Psycholog była całkiem niewzruszona, ale miła i kochana i przez sześć miesięcy nauczyłam się kontrolować moje życie i to, na co pozwalam innym. Po pierwszym spotkaniu byłam bardzo skołowana i bardzo zdołowana – nagle uświadomiłam sobie tyle zawiłości w moim życiu i chyba mnie to przerosło. Każda kolejna wizyta dodawała mi z kolei emocjonalnych mięśni. Stałam się silną mega babką. O czym warto pamiętać? O tym, że w terapii najważniejsza jest to, czy się dobrze dogadujesz ze swoim psychologiem. Czasem terapia nie działa – nie warto jednak od razu przekreślać pomysłu zasięgania pomocy psychologa. W moim przypadku to była już trzecia psycholożka w moim życiu i dopiero z nią udało mi się pożegnać moje problemy. /Anka Łapińska
0 Komentarze
"Sypiając ze złym wilkiem"
Są takie historie, które przekazują nam pewną mądrość - to stare ludowe przypowieści i bajki babci. Niektóre są brutalne, straszne, inne śmieszne. Jedne zostawią nam prosty wniosek, jakiś oczywisty morał, a w innych trudniej jest go dostrzec. Ale nie ma chyba lepszego sposobu, żeby za pomocą symboli, złych wilków i kuszących węży, pokazać wiedzę i doświadczenie naszych przodków. Marita de Stersk, flamandzka pisarka, zebrała przypowieści ludowe o miłości i odwadze z całego świata i umieściła je w książce " Zakwitające Dziewczęta". Dorastając stawiamy sobie wiele pytań o to jak wygląda świat, seksualność, związki, miłość i seks. Czym się różnią? Jak odróżnić księcia na białym koniu od wilka w owczej skórze? Niestety bajki Disneya kończą się na wielkim pocałunku i dopisku "żyli długo i szczęśliwie", więc nie udzielą nam odpowiedzi większość z tych pytań. Natomiast starych podań ludowych, bajek i opowieści nie obowiązuje cenzura. Opowiadają za pomocą mniej lub bardziej subtelnych symboli co dzieje się z beztroskimi dziewczynami, które wychodzą za podstępnych rycerzy. Są historie o tym czemu kobiety krwawią co miesiąc, o pannach młodych pożeranych w noc poślubną i o Annie, która ścina głowy rabusiom. I cały urok tych historii w tym, że nie są cukierkowe, nie boją się mówić o gwałcie, morderstwie i kazirodztwie. Pokazują dobro i zło, niesprawiedliwość i tragedię.. Są brutalne, ale przy tym zadziwiająco szczere. Pokazują świat, w którym zły wilk śpi z nami w małżeńskim łożu, a z wężowej skóry może wyjść piękny młodzieniec. I z pełnym sentymentem do bajek Disneya, stwierdzam, że jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o realnym życiu to poczytajcie te stare historie. //Agnieszka Szostak
No więc tak: siedzimy przy wigilijnym stole i nagle babcia wypala: „no ale mam nadzieję, że jednak czasem coś ugotujesz twojemu chłopakowi? Bo wiesz, mężczyźni nie chcą się żenić z pannami, które nie potrafią gotować…” i tu szybko nabrała wody w usta, a raczej barszczu, bo to był wciąż moment na barszcz. Nie umiałam zdecydować, czy raczej chcę babcię poinstruować, że uogólnienia są słabe, czy może powiedzieć jej, że mój chłopak i ja żywimy się kebabem. Moja chwila nieuwagi została zręcznie przez moją mamę wykorzystana na zmianę tematu na tegoroczne grzyby, które stanowią nadzienie uszek i komentarz uszedł babci płazem – i może dobrze, bo może tak powinien ujść, przecież babcia starsza i po co cokolwiek mówić, ją złościć, przecież i tak nic nie zmienię?
Albo znowu taka sytuacja u kosmetyczki, której się zawsze zwierzam z jakichś codziennych bzdur byle tylko umilić tortury oczyszczania twarzy. Mówię, że nie lubię imprez, żadnych i w ogóle raczej nie chodzę i że fajnie, że mój chłopak to rozumie, gdy wtem ona: „no tak, ale wiesz, musisz czasem pójść z nim do jego znajomych, inaczej on może uznać, że jesteś nudna”. I znowu mnie tak jakby zatkało, nie wiedziałam, co i jak odpowiedzieć, a tymczasem ona zajęła się jakimś zaskórniakiem, co skutecznie odwróciło moją uwagę od poszukiwań riposty. I może w sumie to okej, nie ma się co zaperzać, przecież pani Asia kosmetyczka po prostu się o mnie martwi. Z drugiej jednak strony… Jak to jest, że tak każdy się poczuwa do obowiązku poinstruowania mnie jaka mam być, żeby ktoś ze mną chciał być lub jak mam się wobec tego kogoś odnosić, żeby ze mną nie zerwał? No więc, moi mili, to mnie wkurza. Wkurza mnie, bo po pierwsze, nie dajmy się zwariować: bez względu na to, co Disney nam wtłaczał do głów, „posiadanie chłopaka” to nie jest wygrana w lotka, to nie jest największe osiągnięcie mojego życia. Jasne, on jest wspaniały i pewnie najlepszy, jaki tylko może być, ale: ja nie jestem gorsza! On jest takim samym szczęściarzem, jak ja! No więc, droga babciu, może jemu to różnicy nie robi, czy na obiad będą warzywa na patelnie Hortexu czy tradycyjna pieczeń wołowa nadziewana nie wiadomo czym? Zresztą, skoro już się zgadzamy, że ja też jestem niezłą partią i też mam prawo wyboru, może się nawet okaże, że to ja nie chcę być z kimś, kto nie potrafi mi ugotować obiadu? Po drugie, dlaczego cały świat się raz na zawsze nie wyluzuje i nie zobaczy, że drugi człowiek jest po prostu piękny takim, jaki jest. Że nie chodzę na imprezy i nie chce mi się gotować, ale możesz mnie obudzić o trzeciej w nocy i ja dam Ci tyle uwagi, ile tylko potrzebujesz? Dlaczego ciągle musimy się poprawiać i stresować, że nie jesteśmy wystarczające? No więc, droga pani Asiu, mój chłopak jest wyluzowany, jest ze mną, a nie z postacią z Disneya i już od dwóch lat mało go obchodzi, czy Sylwestra spędzę z nim i przyjaciółmi czy sama przed telewizorem z „Przyjaciółmi”. Wszystkim zestresowanym zbyt wysokimi oczekiwaniami życzę, by w Nowym Roku otoczyli się osobami, które widzą w nich dobro – i od razu życie stanie się łatwiejsze, a rozdwajające się końcówki i zbyt duże uda przestaną mieć jakąkolwiek wagę. /Anka Łapińska A dla tych, którzy wolą słuchać... |
Autorami bloga jesteście Wy!Też chcesz coś dla nas napisać? Odezwij się na [email protected] Kategorie
Wszystkie
Archiwa
Maj 2017
|