Ogólnodostępny stał się niedawno obraz, który miałam okazję zobaczyć pod koniec ubiegłego roku. Muszę Wam o nim opowiedzieć. Festiwal Ale Kino stawia filmom wysoką poprzeczkę. Dlatego też pierwsza połowa "Mustanga” nie wywiera na mnie szczególnego wrażenia. Ot, dość dobry film, wszystko poprawnie zrealizowane i odegrane. Z tyłu głowy krąży też podobieństwo do “The Virgin Suicides”. A później coś się zmienia. W pewnym momencie seans zaczyna uwierać, staje się niewygodny, niekomfortowy. Później jest tylko gorzej. “Mustang” to dotkliwy policzek wyrywający z komfortowego życia. Człowiek siedzi, patrzy, słucha, chłonie i ma nadzieję, że ktoś zaraz mu powie, że to nieprawda, że ludzi się już tak nie traktuje. Po powrocie do domu przekopuję się przez różne źródła - czy takie rzeczy dzieją się w Turcji na porządku dziennym? Ogromnie polecam krótki wywiad z reżyserką. “Mustang” nie jest filmem o 5 siostrach. Jest filmem o tym, jak bardzo można zniszczyć im życie. Nie jest łatwo przestać o tym myśleć. Pojawiają się napisy końcowe. Dzieje się coś niezwykłego. Chociaż trzy osoby chyłkiem umykają z sali, reszta siedzi. I siedzi. I siedzi. Napisy znikają. Zapalają się światła. Dopiero wtedy ludzie powoli wracają do rzeczywistości. To nie zdarza się często. Nie napiszę już niczego więcej. Zobaczcie.
//Weronika Zimna Mustang, 2015, reżyseria: Deniz Gamze Ergüven, scenariusz: Deniz Gamze Ergüven, Alice Winocour. Zdjęcia pochodzą z materiałów promocyjnych filmu.
0 Komentarze
Warsztaty Krytycznego Myślenia vol. 3 : Język wrażliwy, czyli jak mówić, aby nie dyskryminować5/18/2016 #GirlPowerAcademy can’t stop, won’t stop !!! Mamy Głos znowu z Zielonej Górze ! 11 maja, w piękną słoneczną środę, w bibliotece na Ptasiej, odbyły się kolejne wspaniałe Warsztaty Krytycznego Myślenia w ramach #GirlPowerAcademy… czy można było wybrać lepsze zajęcie na to popołudnie ? Dziewczyny z Mamy Głos jak zawszę dają czadu, a przy tym potrafią zainspirować i dać niezłego kopa do działania. Tym razem naszym tematem był Język wrażliwy, czyli jak mówić, aby nie dyskryminować…ale też jak nie być dyskryminowanym/ą. Warsztaty poprowadziła Pani profesorka Magdalena Steciąg z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Ile razy zostałeś/aś wyśmiany/a z tego powodu, że używasz formy żeńskiej przy słownie „prezes” albo ile razy usłyszałeś/aś, że bokserka to taka koszula a nie kobieta, która wymiata na ringu ? Pewnie nie raz. Zgaduję, że po tym, zanim powiesz „ Pani Ministra Zalewska bardzo dobrze wypadła na ostatnim posiedzeniu rządu”, trzy razy przeanalizujesz to zdanie i zrezygnujesz z użycia formy żeńskiej. Właśnie tym przyczyniamy się do braku użycia tych form i śmiania się z ludzi dla których jest to coś naturalnego. Jasne… możesz powiedzieć; „Ale takich form nigdy się nie używało, to jak to ? Mamy wszystko nagle zmienić ?” Wystarczy popatrzeć na to z tej strony…jeśli ktoś kiedyś powiedział, że ze złamaną nogą nie da się już nic zrobić to znaczy, że medycyna miała zastopować swój rozwój, bo „No przecież ktoś powiedział, że to normalnie żyć ze złamaniem” ? Razem z Panią Magdaleną zwróciłyśmy ( grupa na warsztatach - reprezentacja płci żeńskiej w 100% ) uwagę na kolejny problem…a mianowicie na wydźwięk form żeńskich. Słowo sekretarz. Z czym nam się kojarzy ? Pełen erudycji, sekretarz stanu, ubrany w czarny garnitur, na nadgarstku – obowiązkowo – zegarek z najwyższej półki a w dłoni kluczyki do najnowszego mercedesa. Sekretarka ? Pani siedząca za biurkiem, ustalająca spotkania swojego szefa, w wolnej chwili maluje paznokcie albo wpada do Pani Zosi z administracji na ploteczki. Takich przykładów można znaleźć masę…nawet w szkolę. Nauczyciel ? Poważny, oczytany, najlepiej fizyk, postrach całej szkoły, każdy czuje do niego respect. Nauczycielka ? Pani zajmująca się dziećmi w klasie 1-3, ładnie rysuje szlaczki na tablicy, umie wymyślić fajne piosenki, zawszę przychodzi do szkoły uśmiechnięta od ucha do ucha. Ciekawym zjawiskiem jest też przypisywanie płci do danego zawodu. Na warsztatach poznałyśmy pewną zagadkę : Podczas samochodowej podróży w której uczestniczyli ojciec z synem nastąpił wypadek. Ojciec zmarł na miejscu, syna w ciężkim stanie przewieziono do szpitala w którym musiał być natychmiast operowany. Na salę operacyjną wchodzi chirurg i woła: - O Boże, przecież to mój syn! Pytanie: Kim jest chirurg dla operowanego młodzieńca ? No właśnie…kim jest ? Dyskryminacje zawodowe (żeby było jasne) nie dotykają tylko i wyłącznie kobiet. Jesteś mężczyzną i chcesz pracować w przedszkolu ? Nie bój się ! Sensacja gwarantowana ! Czy praca przedszkolanka różni się czymś od pracy przedszkolanki ? Dla niektórych będzie to wydarzenie podobnej rangi jak spotkanie na mieście Lady Gagi. Na warsztatach poznałyśmy też kilka prostych ( to znaczy…prostych w teorii ! ) sposobów jak nie dać się z dyskryminować. Chcesz je poznać ? KROK I – MOWA CIAŁA, CZYLI ŻADNYCH TAŃCÓW PODCZAS ROZMOWY Jeśli chcesz uniknąć dyskryminacji bądź chcesz przechytrzyć swojego przeciwnika, pamiętaj o swoim ciele. Stój prosto ( tym razem bez „tańców hulańców” ). Postawa otwarta to klucz do sukcesu - im bardziej się garbisz tym bardziej pokazujesz swoją niepewność i strach przed konfrontacją. Pamiętaj ! Jesteś silną osobą z każdym dasz sobie radę <3 KROK II – ODPOCZNIJ OD SELFIE I POPRACUJ NAD MIMIKĄ TWARZY Pani Magdalena poleciła nam cudowne ćwiczenie. Stań przed lustrem, ćwicząc swoje miny bądź obserwując co twoja twarz wyprawia gdy chcesz porozmawiać na jakiś poważny temat. Latające brwi, marszczące się czoło, drżące wargi albo agresywnie rozruszany podbródek, mogą być zmorą każdego. Pewność wymalowana na naszej twarzy, jest kolejnym kluczem do sukcesu. Niestety a może i stety, wymaga to trochę ćwiczeń. Sama jestem osobą, która ma z tym straszny problem, a mianowicie - uśmiechanie się. Brzmi śmiesznie prawda ? Kiedyś zwróciła mi na to uwagę moją nauczycielka od polskiego, mówiąc mi, że przez to nie zawszę mogę być brana na poważnie. I przyznam szczerzę…strasznie trudno jest mi to kontrolować. KROK III ( i ostatni) – MAMY GŁOS !!! Koniec z drżącym i niepewnym tonem ! Masz głos – możesz zrobić wszystko ! Ważne jest to abyś pamiętał/a o tym, żeby nie bać się mówić o tym co myślisz, co kochasz i co sprawa ci przyjemność. Nie bój się też odeprzeć ataku. Na spotkaniu mogłyśmy poznać kilka przydatnych ripost, a moje serce skradło ta; „ – Gdzie oni są ? – Którzy ? – Ci których to obchodzi !!!” BANG BANG !!! Pamiętajcie ! Nikt nie ma prawda Was dyskryminować i wmawiać wam, że jesteście gorsi/sze. Każdy człowiek jest tak samo super <3 Mam nadzieję, że Mamy Głos, nie zwolnią tempa i tak wspaniałe warsztaty będą kontynuowane. Inspirując i dając siłę kolejnym wspaniałym osobom. To jak ? Widzimy się następnym razem ? //Ania Walczak Zdjęcia autorstwa Magdaleny Bugaj Nasza Młodsza Siostra to japoński film, który miałyśmy okazję obejrzeć przedpremierowo w poznańskim Kinie Pałacowym. Do Polski trafił rok po światowej premierze, za co i tak jesteśmy wdzięczne prężnie działającemu „Gutek Film”. Kino niezależne rzadko dociera na polskie ekrany. “Nasza Młodsza Siostra” zainteresowała nas na tyle, że postanowiłyśmy podzielić się z Wami naszymi wrażeniami. Weronika Zimna: Chociaż film widziałyśmy już kilka dni temu, moje wrażenia nie słabną. Nadal na myśl o nim robię się głodna… :) A Ty? Dominika Krzyżańska: Dokładnie tak! Najbardziej będę pamiętać z tego filmu chyba makrelę według przepisu Sachiko-san! Jedzenie pojawiało się praktycznie co 10 minut akcji, ale rozumiesz- to część kultury. Na youtube można nawet obejrzeć nastolatków, którzy nagrywają swoją konsumpcję “live”. Wszystko po to, by wspólnie uczcić posiłek. A skoro o kulturze mowa- myślę, że “Nasza Młodsza Siostra” jest filmem ukazującym wiele kontrastów. Miesza się w nim tradycja z nowoczesnością. Występuje powściągliwość z jakiej znamy Japonię - na przykład podczas sceny pożegnania matki z córką, które nie widziały się przez kilka lat i nie dochodzi między nimi do najmniejszego dotyku, o uścisku nie wspominając. Z drugiej strony kiedy główne bohaterki Sachi, Yoshino i Chika poznają swoją przyrodnią siostrę Suzu, przytulają ją bez momentu zawahania. Bardzo mnie to urzekło. WZ: Uwielbiam filmy, które przybliżają widzom rzeczywistość zupełnie różniącą się od im znanej. “Nasza Młodsza Siostra” robi to świetnie, ale jednocześnie nie jest w tym nachalna, po prostu przenosi Cię na moment do Japonii i pozwala obserwować, chłonąć… Masz rację, pojawia się tam sporo kontrastów. Podczas seansu bardzo rzuciło mi się to w oczy. Tak jak wspomniałaś - pożegnania są bardzo chłodne i krótkie. Jednocześnie widzimy scenę, gdzie zarówno dzieci, jak i dorośli, oszaleli z radości z powodu czegoś tak zwyczajnego jak fajerwerki. Ten film wzbudził we mnie potrzebę poznania Japonii nieco lepiej, myślę, że muszę zaprzyjaźnić się z japońskim kinem. Do tej pory widziałam jedynie kilka filmów animowanych Studia Ghibli i jeden serial anime. “Nasza młodsza siostra” to moje pierwsze spotkanie z fabularnymi dziełami mieszkańców wysp. Jak to wygląda u Ciebie? DK: Na regale w moim pokoju stoi kilka serii mang, których ekranizacje anime często oglądałam. Zazwyczaj jednak gustowałam w gatunkach fantasy i tematyce post-apokaliptycznej. Jedyny film o dalekowschodnim pochodzeniu jaki obejrzałam to “Yes Or No” tajlandzkiej produkcji. Opowiadał o dwóch uczennicach internatu, które zakochują się w sobie. WZ: Ach, no i muzyka… To kolejny aspekt filmu, na który nie dało się nie zwrócić uwagi. Niestety nie wzbudziła jednak mojego entuzjazmu. Była zbyt natarczywa, podniosła i często mnie rozpraszała. To w sumie jedna z niewielu wad, jakich umiem się doszukać. Oprawa dźwiękowa często zupełnie zmieniała odbiór z pozoru lekkiej i nic nieznaczącej sceny. Domyślam się, że takie było jej zadanie, ale robiła to zbyt… nachalnie - tak, myślę, że to dobre słowo. Przykład? Przyjemny wieczór sióstr w ogrodzie. Nagle - pojawia się muzyka. Poważna, smutna, a także bardzo głośna. Już nie jest przyjemnie, jest melancholijnie, wręcz depresyjnie, a my zastanawiamy się: dlaczego? Myślę, że warto w końcu nakreślić czytelnikom fabułę, nawet jeśli to nie ona jest w tym filmie najważniejsza. Trzy dorosłe, mieszkające razem siostry, Sachi, Yoshino i Chika Kouda, jadą na pogrzeb ojca, z którym od lat nie miały kontaktu. Poznają tam swoją przyrodnią siostrę - znacznie młodszą od nich. Suzu, bo tak ma na imię, jest bardzo melancholijna i poważna jak na swój wiek. Najstarsza z sióstr spontanicznie proponuje jej zamieszkanie razem. Suzu się zgadza - i to jest punkt wyjścia dla całego filmu. DK: Oczywiście po małym miasteczku, które siostry Kouda zamieszkują, wiadomość o przybyciu Suzu rozchodzi się w mgnieniu oka. Nie wszyscy to akceptują. Sachi niejednokrotnie może usłyszeć wątpiące w jej szczere intencje głosy. Jest oskarżana o robienie swojej matce na złość, zwłaszcza, gdy ta w końcu przyjeżdża. Dla niej niełatwym jest spojrzenie na najmłodszą córkę swojego byłego męża. Poza tym jednak Suzu świetnie aklimatyzuje się wśród rówieśników, zdobywa przyjaciół i zapisuje się do klubu piłki nożnej, w którym świetnie sobie radzi. Klub jest mieszany, więc nie ma problemu z “dziewczyną uprawiającą męski sport”. To też było dla mnie niemałym zaskoczeniem. Co stało się z tą konserwatywną Japonią, o której wszyscy do tej pory mówili? WZ: Czyli nadal - kontrasty. Film świetnie ukazuje cechy Japonii, która powoli ulega przemianom. No właśnie - wspomniałam już, że to nie fabuła jest tu najważniejsza. Co w takim razie jest główną osią tego filmu? Moim zdaniem są to relacje. Relacje między siostrami, matkami i córkami, kobietami i mężczyznami, znajomymi ze szkoły, współpracownikami, mieszkańcami miasteczka. I chociaż są to relacje budowane w oparciu o zupełnie inną kulturę - gwarantuję, że każdy widz niejednokrotnie odnajdzie w nich siebie i znanych mu ludzi. Reżyser, Hirokazu Koreeda, ma talent do przedstawiania codziennego życia w bardzo naturalny sposób i ożywiania postaci. Jednak Wróćmy jeszcze na moment do tych relacji. A dokładniej: relacji matka-córki. DK: Relacji, która jest dosyć nietypowa, bo nieco odwrócona. Matka sióstr Kouda wyjeżdża, gdy najstarsza z nich jest w liceum. Pozostawia jej wychowanie Yoshino i Chiki. To Sachi zaczyna pełnić rolę rodzicielki. Oglądając “Naszą Młodszą Siostrę” mam czasem wrażenie, że to właśnie ich matka pełni tam rolę dziecka. Wyjeżdża, nie kontaktuje się tygodniami, jeżeli nie dłużej, a o swoim przyjeździe informuje ciotkę głównych bohaterek, nawet nie je same. Kobieta podejmuje masę pochopnych, nieprzemyślanych decyzji. Nie wiem jak ciebie, ale mnie zdenerwowała niejednokrotnie podczas tego filmu. Myślisz, że wyjeżdżając, nauczyła się czegokolwiek? WZ: Myślę, że nie za wiele. Choć niektóre sceny w filmie (po seansie jasne będzie, o których mówię) dają nadzieję na zbudowanie tej relacji na nowo. Widać, że obie strony by tego chciały. Fajką pokoju staje się wino nieżyjącej już babci. Otwarte zakończenie filmu zostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Ciekawi mnie też to, czy najstarsza z sióstr, która przejęła tę rolę, kiedykolwiek… sobie odpuści. Może zacznie nadrabiać odebrane jej dzieciństwo? Albo chociaż - trochę się sobą zaopiekuje? Sachi, niczym prawdziwa matka-Polka, siebie stawia na szarym końcu. Zauważyłaś to? To chyba cecha wspólna kobiet na całym świecie. Jak to głęboko w nas siedzi! DK: To prawda, Sachi chyba ma ten syndrom opiekunki. Jest pielęgniarką, ale jej troska o wszystkich innych, prawdopodobnie wynika z sytuacji, w jakiej kiedyś postawiła ją matka. Będąc na takim stanowisku, raczej wątpię, że coś zmieni się w jej przypadku. WZ: Ależ się rozgadałyśmy. Gratujemy wszystkim żyjącym w epoce TL;DR, którzy dobrnęli do tego momentu! :) Chciałabym zwrócić uwagę jeszcze na jedną, ostatnią rzecz. A mianowicie - na wizualną warstwę filmu. Która jest po prostu NIE-SA-MO-WI-TA. W trakcie seansu wielokrotnie szturchałam Cię w ramię szepcząc: “jaki piękny kadr”, “co za ujęcie!” i inne, równie elokwentne, komentarze. Bardzo Cię tym irytowałam? Po prostu nie mogłam się powstrzymać! DK: Oczywiście, że nie! Ja również zwróciłam na to uwagę, głownie z powodu znajomości krajobrazów z wcześniej wspomnianych mang i anime. To niesamowite, jakie odzwierciedlenie wizualne można odnaleźć w poszczególnych utworach! Bardzo polecamy “Naszą Młodszą Siostrę” wszystkim zainteresowanym kulturą teraźniejszej Japonii. Tym niezainteresowanym też, bo skłania do namysłu nad swoimi korzeniami i relacjami z najbliższym otoczeniem, o których w dzisiejszych czasach można zapomnieć. WZ: A mi nie pozostaje nic innego niż się zgodzić - też bardzo polecam Wam ten film. Sprawdzi się zarówno jako materiał do analizy przemian w Japonii, tamtejszej kultury, relacji międzyludzkich, jak i po prostu - jako przyjemny film na wieczór. Z zapierającymi dech widokami. A teraz biegnę stworzyć listę japońskich filmów do obejrzenia. Dwa tytuły już mam - “Jak ojciec i syn” tego samego reżysera oraz “Kwiat wiśni i czerowana fasola”. Jeśli okażą się tak dobre, jak mam nadzieję, możecie spodziewać się relacji. :) Dominiko, mam nadzieję, że obejrzymy któryś z nich razem <3 //rozmowa: Weronika Zimna i Dominika Krzyżańska
Pierwszy raz w życiu wziąłem udział w tak dużej dyskusji o takiej tematyce. Dodatkowo połączonej z bogatym śniadaniem, złożonym z sałatek, ciast, ciasteczek i napojów-którymi w każdej chwili można było się poczęstować. Byłem bardzo ciekaw, jak to będzie wyglądać... Spotkanie, które odbyło się 24 kwietnia, rozpoczęła prowadząca Śniadaniowy Klub Dyskusyjny- Barbara Kulesza-Gulczyńska. Zaczęła od pokazania nam zdjęcia superfit mamy- Marii Kang, w towarzystwie trójki dzieci, urodzonych w bardzo krótkim odstępie czasowym. Na samej górze fotografii, dużą czcionką, zamieszczone było pytanie "What's your excuse?"("Jaka jest Twoja wymówka?"). To kontrowersyjne zdjęcie rozpoczęło dyskusję. Co prawda po publikacji zdjęcia Maria Kang tłumaczyła, że pytanie na nim zawarte nigdy nie miało oznaczać "Jaka jest Twoja wymówka, żeby nie wyglądać tak jak ja?", jednakże fotografia jest bardzo tendencyjna i takie pytanie aż samo pojawia się w głowie u niejednej osoby widzącej tą szczęśliwą, superfit mamę. Pomimo takich wniosków, zaznaczyliśmy wyraźnie, iż posiadanie takiej sylwetki, nie jest niczym niedobrym. Jednak sposób, który Maria Kang wybrała, aby promować aktywny tryb życia, nie był według nas motywujący Kolejną kwestią jaką poruszyliśmy, był wygląd i problem braku akceptacji ludzi i „inności”. Obejrzeliśmy krótki filmik o kobietach, maskujących za pomocą makijażu swoje problemy z przebarwieniami cery. Uznaliśmy za bardzo istotne dwie kwestie, które sprawiają, że są w stanie przeznaczać tyle czasu na poprawę swojego wyglądu: presja społeczeństwa i brak samoakceptacji z nią związany. Po omówieniu tego tematu, obejrzeliśmy animację, która zrobiła na mnie naprawdę silne wrażenie. Była o ulepszaniu kobiecego ciała, nieustannym dążeniu do perfekcji, do jakiegoś nieosiągalnego wzorca. Pokazywała, jak dążąc do ideału, zatracamy samych siebie. Przedstawiona kobieta, była nieustannie poprawiana, w pewnym momencie była już sztuczną, pustą postacią, która nie była w stanie utrzymać się na nogach. Był to także smutny obraz tego, co czasem widzimy, szczególnie w mediach, czyli wywieranie bardzo silnej presji na to, jak wyglądamy. Dlatego powinnyśmy i powinniśmy przestać zwracać uwagę, na nakładane na nas wymogi od świata zewnętrznego i zacząć cieszyć się swoim wyglądem takim, jaki jest :) Zaczęliśmy wiele innych, różnych tematów, okazało się, że bardzo dużo z nas ma swoje przemyślenia, którymi chce się podzielić. Chęć dyskusji jest silna w każdej osobie, a istnienie miejsca, żeby swoje opinie wyrazić, jest bardzo potrzebne :) Podsumowując, udało nam się omówić parę ważnych kwestii, zobaczyłem bardzo interesujące materiały, które nakłoniły mnie do przemyśleń. Nie mogę także zapomnieć o dużej roli, jaką odegrała atmosfera domowego śniadania, którą tworzą życzliwe osoby i przyniesione przez nie pyszności, co sprawia, że o wiele łatwiej włączyć się w kulturalną dyskusje i wyrazić swoje zdanie. Ponadto organizacja Klubu Dyskusyjnego, jest naprawdę wspaniała, podobnie jak zaangażowanie osób prowadzących. W związku z tym, nie mam wątpliwości, że wybiorę się na kolejny!
//Mateusz Szymański (heforshe) Od dłuższego czasu interesuję się fantastyką i wszelkimi grami, ale z drugiej strony lubię też makijaż, sukienki i malowanie paznokci. Mimo tego, że zwiększa się świadomość ludzi i noszenie kwiatków + brokatu jednocześnie oglądając serial o zombie już tak nie szokuje, to wciąż spotykam się z uszczypliwymi komentarzami odnośnie moich zainteresowań. Nie muszę chyba nawet wspominać, że z jednej strony ciągle wątpi się w moje umiejętności ("Ta, TY grasz w Hearthstone'a? Wiesz w ogóle co to Hearthstone?) a z drugiej strony gdy już udowodnię, że nie jestem w tym miejscu z przypadku, to pojawiają się komentarze typu "stary, dziewczyna cię ograła!". Dlatego bardzo się cieszę, że są miejsca, w których czuję się jak u siebie i będąc dziewczyną, nie muszę nic nikomu udowadniać. Jednym z nich jest właśnie Pyrkon, który daje przestrzeń każdej fance, każdemu fanowi, a nawet i osobom mniej związanym ze światem fantasy. Jeśli wydaje ci się, że Pyrkon pełen jest gamerów z tłustymi włosami i obtartymi jeansami, muszę Cię wyprowadzić z błędu. Pyrkon to miejsce, gdzie zobaczysz najróżniejszych ludzi, od wieloletnich, zagorzałych fanów, po wesołe satelity kompletnie niezwiązane z popkulturą fantastyczną. Bo Pyrkon to po prostu fun! Cieżko zliczyć i wymienić wszystkie punkty programu – dyskusje, warsztaty, nauka sztuk walki, spotkania autorskie, RPGi, bloki mangowe i anime, konkursy i wykłady… sama przekonałam się, ze na większość interesujących mnie rzeczy nie starczyło mi czasu. Pierwszego dnia, przemierzając kolejne pawilony festiwalu, rzuciło mi się w oczy pełno mniej lub bardziej skąpo ubranych cosplayerek. Przyzwyczajona do chowania moich fałdek, mogłam tylko tęskno spoglądać na ich płaskie i wyrzeźbione brzuchy. Jednak w miarę upływu czasu odkryłam, że tam tak naprawdę mało kto się tymi mankamentami przejmuje, a moim oczom jawiło się coraz więcej pulchniejszych dziewczyn z odkrytymi brzuszkami. Nieważne jakie masz kształty, możesz cosplayować kogo tylko chcesz i jak tylko chcesz - ludzie będą oceniać sztukę cosplayu, nie twoje fałdki! opowiastka: _____ [anonim]
fotoleracja: Michu + Sylwia |
Autorami bloga jesteście Wy!Też chcesz coś dla nas napisać? Odezwij się na [email protected] Kategorie
Wszystkie
Archiwa
Maj 2017
|